„Bywa nieraz, że stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje słów. ”Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”

Wspominając w Dniu Pamięci o Żołnierzach Wyklętych, bohaterów polskiego podziemia, warto też oddać hołd tym mieszkańcom wsi, którzy bezinteresownie i ofiarnie udzielali pomocy i schronienia „leśnym”, narażając siebie i swoich bliskich na potworne represje. Bez ich wsparcia, historii Żołnierzy Niezłomnych po prostu by nie było, nie przetrwaliby tak długo w terenie. Komuniści niejednokrotnie bestialsko mścili się za swoje niepowodzenia w starciach z partyzantką antykomunistyczną, właśnie na ludności cywilnej, co do której mieli niejednokrotnie zaledwie podejrzenia o współpracę. Ludzie ci żyli w milczeniu i zapomnieniu, z pokorą znosząc swój los, o minionych koszmarach, bojąc się mówić nawet własnym dzieciom.

Za udzielenie noclegu, pożywienia lub informacji, podanie szklanki mleka, a nawet przyprowadzenie księdza dla chcącego się wyspowiadać partyzanta, groziło im aresztowanie, brutalne śledztwo, więzienie. W ich domach dokonywano brutalnych rewizji, w czasie, których rozbijano piece i zrywano dachy i niszczono zebrane plony. Wielu z tych ludzi, cichych i często nieznanych bohaterów, za pomoc niesioną partyzantom zapłaciło najwyższą cenę i nie odnaleziono miejsca ich pochówku. Potomstwo zaś   żyło z piętnem “dziecka bandyty” i było stale szykanowane.
Funkcjonariusze UB wyżywali się nawet na małych dzieciach. Jak wspomina Aleksander Przeciszewski, został on jako mały chłopiec wychłostany przez funkcjonariusza UB tylko za to, że był krewnym poszukiwanego.
Tragicznym przykładem są losy rodziny Kaszczuków na Podlasiu, którym odebrano i zniszczono majątek w całości, do ostatniej cegły splądrowano i rozebrano gospodarstwo (wycięto nawet otaczające je drzewa),  ograbiając ich tym samym z wszelkich środków do życia… oczywiście życia po opuszczeniu więzienia, na które zostali skazani za współpracę z oddziałem „Żelaznego” trzej synowie zamordowanych Teodora i Natalii Kaszczuków: Stanisław (na karę dożywotniego więzienia), Józef (12 lat więzienia), Bronisław (10 lat więzienia) oraz ich 21-letnia córka Leokadia (5 lat więzienia). Nawet 9-letni Aleksander, najmłodszy syn, został w ramach odpowiedzialności zbiorowej, decyzją partii komunistycznej, ograbiony z ostatniej krowy, która pozostawała w rękach jego opiekunów. Do dzisiaj nie wiadomo, gdzie funkcjonariusze UB pogrzebali ciała ich zamordowanych rodziców oraz partyzantów, z którymi zginęli w dniu 6 X 1951 r.

https://podziemiezbrojne.ipn.gov.pl/dokumenty/zalaczniki/222/222-390270.jpg

Porażający opis wizyty pijanej tłuszczy z bezpieki, w domu zamieszkałym przez rodzinę sprzyjającą podziemiu,zamieścił w swoim pamiętniku kpt. Zdzisław Broński „Uskok”, pod datą 30 V 1948 r., prawie równo rok przed swoją śmiercią:

[…] Przed dom „faszystowski” zajeżdża ciężarówka z ubejcami [ubekami]. Dzieje się to w biały dzień, w małym miasteczku, wśród gęsto kręcącej się ludności. Byłoby rzeczą śmieszną pozorować rewizję za bandytami i bronią, gdyż taka rewizja miała miejsce w tym domu już kilkanaście razy, więc „kominiarze” (od rozwalania kominów) przystępują do dzieła bez ceregieli. Większość z nich jest porządnie wstawiona, nie wyłączając sprawującego komendę porucznika Gola z lubelskiego UB, notabene znanego z dawnych czasów złodzieja […] Hołota opadła dom i wtargnęła do środka. W domu znajdowała się tylko chora gospodyni w łóżku. Reszta domowników w porę się ulotniła […] – Chora, stara, k…a! Ale jeszcze dziś by tańcowała za zwycięstwo faszystów. Hej, chłopcy. W kozły broń i przygotować się do rewizji! – zawarczał Gol. Ubejcy odłożyli broń, poczęli uzbrajać się w siekiery, drągi, haki, piły itp. przybory znajdujące się pod ręką. Najpierw napadnięto na kaflowy piec, jeden z rycerzy ze słowami: „Wyłaź sku…synu z pieca!” – grzmotnął siekierą w kafle. Inni mu dopomogli i po chwili piec zdruzgotano, a mieszkanie wypełniło się tumanami kurzu i sadzy. „Okna!” – ryknął któryś. Zabrzęczały szyby, zatrzeszczały ramy i w miejscu okien pozostały obskurne otwory, przez które kurz wydobywał się na zewnątrz. Kobieta patrzyła na to z łóżka szeroko rozwartymi z przerażenia oczami. […] Widziała tylko, że na podłodze, z której też kilka desek wyrąbano, rośnie jakiś okropnie smutny w swoim widoku stos. Na stos ten bestialskie ręce zrzucają w stanie już zniszczonym wszystko to, co pracą tylu długich lat uciułało się i nagromadziło przy domowym ognisku. Z brzękiem padają naczynia i skorupy. Skorupy mieszają się z porwanymi fotografiami rodzinnymi i strzępami portretów jej męża i syna nieboszczyka… […].

https://muzeumzolnierzywykletych.pl/wp-content/uploads/2017/05/31_zdzislaw_bronski_uskok_muzeumzolnierzywykletych.jpg

Archiwa
Archiwum
Maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Ostatnie wpisy